Zrobimy sporych rozmiarów kukiełki postaci z powieści sienkiewiczowskich! Wyobraziłam sobie piękną Oleńkę Billewiczównę i do pary Kmicica, albo Helenę Kurcewiczównę, dziewczynę niezwykle piękną, o wspaniałych długich włosach, które zaplatała w grube warkocze. Świetny pomysł, tylko jak go zrealizować?
Muszę opisać związane z projektem problemy by trochę usprawiedliwić różnice jakie zauważyłam między wyobrażeniami a rzeczywistością. Problemy zaczęły się już od samego początku a mianowicie od znalezienia materiału, z którego można byłoby zrobić świetną głowę. Pomysły były różnorodne, może z balonu i z masy papierowej?(zobacz tutaj prace innych), szyte (zobacz prace innych,) (tutaj ) Mógłby być jeszcze styropian. Można znaleźć w Internecie głowy zrobione z tego tworzywa. (zobacz tutaj)
Pomysł niby dobry ale skąd wziąć większą kulę styropianu? Dalej wgłębiłam się w zasoby wiedzy internetowej. I hura, znalazłam! Sintepon, materiał z którego szyje się ocieplenie kurtek! Zadowolona ze swojej mądrości udałam się w poszukiwanie tegoż cuda do sklepu z materiałami, pomyślałam, że to co prawda nie sezon na szycie kurtek ale może jakieś resztki zdobędę. Nic z tego. I co dalej? Przecież kurtki zimowej nie będę rozpruwać! Znalazłam poduszkę za 5 zł, która wypchana jest czymś podobnym to tego cudownego tworzywa i jej zawartość starczy, nie na jedną głowę, a na dwie.
Zobaczcie sami jakie cudowne lalki można stworzyć używając tego tworzywa, jeśli ma się oczywiście trochę więcej talentu.
lalka z lokami w pięknej niebieskiej sukni
Marzył mi się kształtny nosek, ale cóż wyszedł trochę... koślawy i kartoflany. To nic, tak musi już zostać. Za to uśmiech jest zabójczy. Od ucha do ucha.
Moja zdecydowanie nie oddaje urody Heleny Kurcewiczówny, jakby ktoś nie wiedział.
Tworzenie jej sprawia mi jednak ogromną frajdę.
Odrobinę futerka wyciągniętego z szafy i mamy piękną czapkę.
Razem z koleżanką wyszperałyśmy w swoich szafach i w skrzyniach sklepów typu „odzież używana” wiele fajnych materiałów, koroneczek, futerek i uruchomiłyśmy swoje krawieckie zdolności. Szkoda, że nie sprzedają też włosów.
Futerko uszyłam bez użycia nożyczek. Tam zszyłam tu zebrałam, odpowiednio ułożyłam materiał i wyszedł wspaniały kaftan.
Oto "bałagan twórczy" przy szyciu Zagłoby. Przyznaję, już trochę pospszątałam.
Głowa Zagłoby wyszła mi zdecydowanie ładniej niż Heleny.
A oto Zagłoba w całej swojej okazałości. Trochę trzeba mu jeszcze zwiększyć brzuszek i czegoś mu brakuje, pewnego atrybutu.
Kukiełki po korowodzie, zmęczone i trochę sfatygowane, odpoczywają. Znalazłyśmy im bardzo wygodne miejsce. Stały się kolejnymi bohaterami, którzy na stałę zagościli w naszych progach.