Mamy już za sobą kolejną edycję Tygodnia Sceny Polskiej. W dniach 16-20 stycznia 2017 nasza młodzież uczestniczyła w projekcjach filmów, dyskusjach, warsztatach teatralnych i wykładach historycznych.

Jednym z elementów Tygodnia Sceny Polskiej, który odbył się w naszej szkole w dniach 16-20 lutego 2017, były warsztaty teatralne, podczas których młodzież z klasy II e, zmierzyła się z fragmentami dramatu Janusza Głowackiego „Antygona w Nowym Jorku”,  zapoznając się wcześniej z elementami widowiska teatralnego. Dzięki różnorodnym zadaniom ćwiczeniowym poznała zasadę przestrzeni scenicznej, ćwiczyła aktorską ekspresję motoryczną (mimikę, gesty), ale także miała możliwość wykazania się kreatywnością i wyobraźnią. Najwięcej emocji wywołało budowanie z siebie pomników, to złamany ołówek, czy wtyczka włożona do gniazdka, kurczak na rożnie, sadzone jajko, czy zepsuty samochód. Tu ważna była współpraca w grupie, ponieważ teatr to nie jednostka a zespół, w skład który wchodzą nie tylko aktorzy, reżyser i scenarzysta, ale także osoby zajmujące się scenografią i strojami, muzyką i nagłośnieniem.

- Niektórzy na początku byli nastawieni sceptycznie do całego projektu, ale z czasem coraz bardziej się otwierali i współpracowali — powiedziała prowadząca warsztaty pani Urszula Michalak — Miło było patrzeć, jak z każdą minutą pochłaniały ich ćwiczenia i wspólna zabawa. (zdjęcia)

Ciekawe ćwiczenia przydatne podczas warsztatów teatralnych znajdziesz na stronach:

http://www.ceo.org.pl/pl/kulthurra/news/cwiczenia-teatralne-propozycje

http://www.grzegorznoras.eu/teatr/cwiczenia-teatralne

Projekt zakładał nie tylko ćwiczenia z zakresu teatru, ale także zapoznanie się, ze znaną na świecie, sztuką jednego ze współczesnych dramatopisarzy polskich „Antygoną w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego. (teksty wykorzystane podczas warsztatów)

Dramatopisarz, prozaik, scenarzysta, autor słuchowisk radiowych, eseista, przez wiele lat tworzący w Nowym Jorku. Jego pierwsze utwory ukazały się już w latach 60. Lata 70 zaowocowały licznymi scenariuszami znanych filmów (np. Polowanie na muchy Andrzeja Wajdy, Trzeba zabić tę miłość Janusza Morgensterna, współscenarzysta scenariusza do filmu Rejs Piwowarskiego). Światowy rozgłos przyniosły mu jednak nie scenariusze filmowe, lecz sztuki teatralne. Jerzy Karaszkiewicz w swojej książce „Pogromca łupieżu” opisuje ciekawą anegdotę związaną z czasami, kiedy to Janusz Głowacki studiował na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, z której to notabene został wyrzucony.

„… Janusz Głowacki bowiem, marzył o tym, żeby zostać piosenkarzem, chociaż w ogóle nie miał tzw. słuchu. Gamy ćwiczyliśmy z profesorem Michałowskim, wspaniałym, starszym panem, zawsze na lekkim rauszu, który uczył nas śpiewu. Lekko podrzemując, wygrywał gamy i trzeba było kolejno za nim powtarzać. Kolega Głowacki nie umiał trafić w żadną melodię. Profesor grał raz wyższe, raz niższe tonacje, a z ust Głowy wychodziło takie jednopoziomowe aaaaaaaa. Gdzieś po pół roku spocony Głowa znowu stał przed profesorem, ten uderzył w klawisze fortepianu i nagle zabrzmiał wspaniały, czysty śpiew Janusza. Michałowski poderwał się, a że był mały, Głowacki zaś prawie dwumetrowy, więc wskoczył na stołeczek i kiedy jego twarz znalazła się na wysokości twarzy ucznia, wycałował go serdecznie, wołając: 'Usłyszał! Głuchy usłyszał! Będą z ciebie ludzie!'. Zeskoczył, usiadł, uderzył w klawisze... I znowu rozległo się aaaaaa. Michałowski zakrył sobie uszy. Siedział tak chwilę i zrezygnowany powiedział: Cud zdarza się tylko raz."
[Jerzy Karaszkiewicz, "Pogromca łupieżu", Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002]

Podczas tegorocznej edycji festiwalu przyjrzeliśmy się wielkiej historii, która brutalnie wkraczała w życie człowieka, zmuszając go do podejmowania decyzji słusznych lub nie, decyzji, które mają swoje konsekwencje. Janusz Głowacki tak powiedział o „Antygonie z Nowego Jorku” „Każda epoka ma taką tragedię, na jaką zasługuje. Napisałem po prostu komedyjkę o rozpaczy".

Młodzież wcieliła się w bohaterów "Antygony w Nowym Jorku”, Saszę, rosyjskiego Żyda, malarza z Petersburga, zamkniętego w sobie, milczącego, wiecznego uciekiniera, także Pchełkę, cwaniaczka z Polski, epileptyka, mitomana, błazna, który z każdego nieszczęścia potrafi zrobić wygłup oraz Portorykankę Anitę, Kiedyś byli normalnymi, inteligentnymi ludźmi, mieli swoje pragnienia i aspiracje. Każdego sprowadziła do Nowego Jorku jakaś historia. Teraz park i ławka to wszystko, co pozostało im z życia.

(c)2022, Wszelkie Prawa Zastrzeżone